RT @niezaleznapl: #Jedziemy | „Śmieszno i straszno”. @CzarnekP o wypowiedziach Tuska: To człowiek żywcem wyjęty z totalitaryzmu. #NiezaleznaPL
poniedziałek, 20 grudnia 2021. I straszno, i śmieszno. "Rewizor" na scenie Teatru Dramatycznego w Warszawie. Upiorne charakteryzacje rodem z filmów Tima Burtona mogą sugerować, że senna miejscowość, w której toczy się akcja Rewizora, to miasteczko umarłe i zupełnie nieprzystające do naszej rzeczywistości. O ile bohaterowie
Cytowany przez "Telegrapha" szef brytyjskiego MSZ Boris Johnson powiedział, że "jeśli to (atak na Skripala) okaże się w jakikolwiek sposób skutkiem wrogiej aktywności innego rządu lub będzie inspirowane przez inny rząd, to obywatele tego kraju mogą być pewni, że Wielka Brytania stanowczo odpowie na te działania".
Dịch Vụ Hỗ Trợ Vay Tiền Nhanh 1s. Krzysztof Jaroch Politolog, Przewodniczący Zarządu Dzielnicy Zebrzydowice w Rybniku Archiwum Od półtora miesiąca na polskich drogach mamy nową rzeczywistość. Weszła w życie podwyżka mandatów, a co chwilę dowiadujemy się o ułańskiej fantazji kierowców, potwierdzanej wybrykami kończącymi się różnej maści konsekwencjami. Zwłaszcza finansowymi. To jak u Gogola – i śmieszno, i straszno. Nagminne przekraczanie prędkości w terenie zabudowanym, jazda bez „prawka” czy ważnego przeglądu technicznego auta, kierowanie pod wpływem alkoholu i mandaty przewyższające wartość pojazdu, którym się jechało, to niestety standard na naszych drogach. Statystyki stawiają nas w europejskiej czołówce drogowych nadużyć. Mimo drastycznej zmiany mandatowego taryfikatora, w samym tylko województwie śląskim przez pierwszych pięć tygodni tego roku w wypadkach na drodze zginęło aż dziesięciu pieszych, z których połowa na oznakowanych przejściach. W jednym przypadku zawinił pieszy, w pozostałych kierowcy. W pierwszej scenie polskiego filmu pt. „Kraj”, sfrustrowany policjant odpowiada sobie na pytanie: dlaczego nasi kierowcy łamią przepisy? Stwierdza, że nie czytają książek i dlatego nie mają wyobraźni. Nie mogą więc przewidzieć skutków swoich drogowych nadużyć. Być może coś w tym jest, biorąc pod uwagę stan naszego czytelnictwa, publikowany corocznie przez Bibliotekę Narodową. Biuro Analiz Sejmowych w raporcie o czytelnictwie w Polsce i innych krajach unijnych stwierdza, że na tle Unii Europejskiej czytamy mało i coraz mniej. Tymczasem, jadąc ostatnio przez Austrię do Włoch nie zauważyłem wielu kierowców przekraczających szybkość. Przepisowo jeżdżą tam też i nasi kompatrioci. Pewnie bardziej od liczby przeczytanych książek sprzyjają temu wszechobecne odcinkowe pomiary prędkości i fotoradary, zwłaszcza w terenie zabudowanym. Tak, czy inaczej, jeździ się tam wolniej i bezpieczniej, a o to przecież chodzi. Mam kilka drogowych grzeszków na sumieniu, ale staram się jeździć przepisowo. Posiadam czynne prawo jazdy nieprzetrwanie od ponad trzydziestu lat i w tym czasie otrzymałem niewiele mandatów z łącznie kilkunastoma punktami karnymi. W statystykach czytelnictwa plasuję się powyżej narodowej średniej. Widzę jednak, że egzekwowanie prawa i nieuchronność kary jest najbardziej znaczącym motywatorem powalającym ograniczyć drogowe nadużycia. Również w mojej dzielnicy, gdzie na lokalnych drogach, mimo ograniczeń prędkości, z Gogola często zostaje tylko straszno.
niesamowite -- "- Where were you last night? - That's so long ago, I don't remember. - Will I see you tonight? - I never make plans that far ahead." Dziewczyno !!! Ty to masz ciekawe życie nic tylko pozazdrościć, turyści z zachodniej Europy muszą jechać do Indii albo Chin aby podobne przygody spotkać, a potem opowiadają je przez lata. A tu proszę taki skarb turystyczny w zjednoczonej Europie. A tak przy okazji to przypomniała mi się przygoda jaka mnie spotkała dobre 10 lat temu. Wracałem z Holandii pociągiem i na dworcu w Amsterdamie zapragnąłem kupić bilet aż do Gdańska. O dziwo to było możliwe !!! (ale wtedy było tylko PKP i nic więcej). Pani z okienka doskonale znała j. angielski więc nie było problemu dogadać się aż do momentu kiedy padło z jej strony pytanie - Gdansk ybygdywydy or wrytypytydyd ? (zapis fonetyczny z pamięci) Chwila konsternacji ... druga chwila konsternacji Ja - yyyyyyyyyyy że co proszę ? - Gdansk ybygdywydy or wrytypytydyd ? - Pani ponowiła pytanie - Przepraszam ale kompletnie nie rozumiem o co chodzi - powiedziałem. Pani widząc, że w ten sposób się nie dogadamy, napisała na kartce "Gdansk Glowny or Wrzeszcz". I w ten sposób miałem jeden bilet na całą trasę aż do stacji Gdańsk Wrzeszcz, przesiadałem się 3 razy i nikt nie kwestionował koloru biletu. Pozdrawiam. Czasami też zdarza mi się śmigać PKP i również widziałem ciekawe akcje z udziałem wojaków Raz oblali mi plecak browarem, a nawet po całym wagonie-kurniku lał się złoty napój. W oczekiwaniu na pociąg 1 z 3 wojaków nagle zaczął masakrycznie wymiotować. Ludzie się rozeszli, pociąg wjechał na peron, wojaczki spokojnie weszli do wagonu jako pierwsi podróżni. Kolega się przydał(może to było ukartowane?!) Ale nic nie pobije numeru z glonojadem! Opowiadał mi go kolega: Siedział w przedziale z 7 przepustkowiczami. -Ty, Mieciu zróóóób gloooonoooojaaaadaaaa! -OK!- odpowiedział Mieciu po czym przykleił się ustami do szyby i zaczał ją energicznie lizać... Podobno wyglądał jak prawdziwy A opowieści jakie tam lecą są naprawde boskie, ostatnio słyszałem jak to koleś napity, naćpany w środku nocy zasnął podczas płynięcia na drugi brzeg wieeeelkiego jeziora A PKP nie polecam zimą: w dupcie zimno a uszy przymarzają:/ Al, wszystko na ojcowiźnie w IC/EC takie cuda się pewnie nie zdarzają, wystarczy pojeździć zwykłymi pociągami, dla pospólstwa ;P Swoją drogą, też coś mi się jeszcze przypomniało: zapowiedzi! Nie wiem, kto sprawuje pieczę nad dykcją osób zapowiadających pociągi, ale to powinno być karalne. Tu stacja czef, tucja czef, pciąg z krchfa pszjdzie opóśniony... I tak dalej A któregoś razu, na dworcu głównym w Poznaniu zapanował chaos. Setki razy zmieniane komunikaty, ludzie z tobołami biegający obłakańczo po peronach, zapowiedzi odjazdu pociągów które jeszcze nie nadjechały, najmilej jednak zrobilo się grupie pasazerów jadących EC do Berlina. Głównie obcokrajowcy (niemcy plus rosjanie). Dziwić się potem, że Polska jawi się Europie zachodniej jako dziki burdel... "Pociąg EC taki a taki wjeżdża na tor któryś tam prz peronie 4." Lud z tobołami dzielnie dotarł na peron 4 z 6. Czekają, czekają, cisza. Po chwili znowu: "EC przyjedzie na peron 1". Lud z tobołami, miotając przekleństwa, biegnie na peron 1 (kto był w Poznaniu wie o co chodzi). W połowie poszukiwań peronu kolejny komunikat o zmianie peronu na 3. W ostateczności EC wjechał na peron 5, poczekał, nikt nie wsiadł, pojechał. Po chwili komunikat: Pasażerowie, który NIE ZDĄŻYLI na pociąg EC taki a taki proszeni są do kas w celu zwrotu biletów. Swoją drogą, nawet gdy zrezygnujemy z podróży, nie oddadzą całej kwoty tylko podaj 75% ceny. Ojczyzna Al, ojczyzna Historia z kolorem biletu Ja tylko póki co dodam taki znany wszystkim fakt, że w PKP albo hajcują tak, że tylko przez okno uciekać, albo w ogóle i wszyscy umierają z wyziębienia. Moim faworytem są grzałki umieszczane w tzw. Bonanzach (koleje podmiejskie) pod siedzeniami, które potrafią stopić podeszwę buta. Bardzo mi też odpowiadają 8 osobowe przedziały w 2 klasie. Jako człowiek słusznej postury (192 cm) mam przyjemność zakrywania sobie nogami uszu z racji dostosowania wysokości ławek do wzrostu siedzącego psa (a może premiera?). Jestem za przyklejeniem tematu, PKP to, tfu, skarbnica przygód. Dla mnie ostatnie mistrzostwo świata to fakt, że legitymacja studencka ISIC upoważnia do zniżki (potwierdza bycie studentem) studentów zagranicznych (lub Polaków studiujących na zagranicznych uczelniach), ale już nie studentów tutejszych. :/ -- Pamiętam raz jak jakiś starszy pijaczek podszedł i poprosił o bilet do Krakowa: - Poproszę o bilet do Krakowa. - Normalny?? - Nie, po***dolony!!!! Typiara w okienku się popłakała ze śmiechu a dziadzio jeszcze bardziej się wkurzył -- Lajf iz brutal, olłejs kopas dupas somtajms set pułapkas. Taki to autentyk jak z mojej pięty kiszka. Miejsce akcji: dworzec w Zakopanym. Czas akcji: parę lat temu przed sylwestrem ja: Przepraszam kiedy odchodzi najbliższy pociąg do Suchej Beskidzkiej? Pani: Było to około godziny 15. Po jakiejś godzince łażenia bez sensu po Krupówkach spotykam kolegę, który szedł na pociąg. Okazało się, że zaraz odchodzi pociąg do SB. Ponownie w okienku: Ja: dlaczego powiedziała mi Pani, że najbliższy pociąg odchodzi o Pani: bo ja myślałam, że Panu chodzi o najbliższy wieczorny. (nawet się nie miałem siły zdenerwować na taką odpowiedź). Następnego dnia koledzy pojechali do Zakopanego. Pewnie ta sama pani na pytanie o najbliższy pociąg do SB odpowiedziała zupełnie serio: "Najbliższy odszedł 10 minut temu" Tego samego dnia, po uzyskaniu informacji, że pociąg odjeżdża z peronu dajmy na to 2, i przeczekaniu 15 minut ponad planowany czas odjazdu, na pytanie w okienku kiedy w końcu podstawią pociąg, pani odpowiedziała: "Jednostka elektryczna odjechała planowo z peronu 1" Mieliśmy wielką ochotę dopisać "DEZ" przed tabliczką nad okienkiem. I jeszcze z własnego podwórka. W Poznaniu jest słownie jedno okienko dla obsługi zagranicznych pasażerów. Bardzo się zatem zdziwiłem kiedy znajomy poprosił mnie o pomoc w zakupie biletu gdyż pani w okienku nie mówi po angielsku. (Okazało się że zna tylko niemiecki). Ręce opadają. Ja pamiętam jak będąc małym brzdącem (lat około 6) jechałam z Krakowa do Gdańska na prom do szotkholmu, bo wtedy jeszcze tych tanich lini lotniczych nie było a LOT miał takie ceny że można było sobie włosy powyrywać z głowy...w każdym bądź razie jechałam na wakacje z mamuśką i bratem. Taka trasa z Krakowa do Gdańska trwała prawie połowę dnia, więc wyjeżdżało się albo późno w nocy albo wcześnie rano, bo prom odpływał tak gdzieś koło 17. Jak to w lato, upał niemiłosierny, ze wszystkich pot się lał, smród jak to w naszych pociągach bywa, ludzie ogólnie zmęczeni i podenerwowani...i cały WARS obkupiony, więc kiedy skończyły się zapasy picia było naprawdę ciężko. Pamiętam że własnie wtedy się skończyły, i miałam taki mały soczek w butelce, który miał wystarczyć mi, mamie i bratu. Nagle do naszego przedziału wszedł jakiś żul, i zaczął pytać, czy nie mamy czegoś do picia (a wstawiony to był mocno), a po paru odpowiedziach 'nie' mój brat zaczął wychodzić z siebie i cośtam mu powiedział...a ten, z zimną krwią, podszedł, wziął mój soczek (WZIĄŁ DZIECKU!), wyżłopał, i wyszedł. Mina rodziny - bezcenna. -- "Real men use telnet on port 80." Niedaleko Białegostoku jest miasto o nazwie Łapy. Siedzę se na ławeczce z kumplami, nieopodal kręci się jakiś żulik. Na kolizyjnym żulika pojawiła sie niewiasta w mundurze kolejarskim (niezła nawet ) Żul przybrał uwodzicielski (chyba) wyraz twarzy i : - Królewno - zagaja, pokazuje na pociąg - a w Łapach to staje ?? - Zależy jak komu - odrzekła rzeczona królewna i poszła dalej. Żulikowi opadła szczena a my z kumplami spadliśmy ze śmiechu pod ławki -- Jade do Tomaszowa Mazowieckiego ze Szczecinka. Kupuję bilet dzień przed wyjazdem, aby nie meczyć się na ostatnią chwilę z kasjerką, piątek, potrzebuję biletu na sobotę. 4 przesiadki, odcinek niecałe 500km, przy wypisywaniu jednego połączenia coś babce nie wchodzi, za mną juz parę niezłych metrów stoi tłuszczy, a 2 sąsiedznie kasy zamknięte. W końcu się spytałem co jest nie tak, (dopłata nie wchodzi), - Dobra, to można w czasie przesiadki dokupić -K- Tak. - okazało się że tego pociągu nie ma, nie jeździ w weekendy, ale zdążyłem na przesiadkę. Dalej przeciadka w Łowiczu, ponad 20 min, więc się nie spieszę, idę po kładce, jak zwykle nie za bardzo można zrozumieć zawiadowcę z głośnika z epoki Gierka. Podchodze do pociagu, on brzęczy że chce zamknąć drzwi, wskakuję, one się zamykają za moimi plecami. Okazało się że jeździ 15 min wcześniej, nikt poza Łowiczem nie wiedział o tym, a tym bardziej panie z kasy PKP. Kocham komunikację zbiorową. Acha, w drodze powrotnej, w wagonie 1 klasy nie było ogrzewania. w Szczecinku NIGDY nie są otwarte pozostałe kasy. Zabij, świątek, piątek, tłumy, kasa jest jedna i basta! Wiem co mówię, bo tu mieszkam a gdy trafisz na kobite z długimi blond włosami, nie licz na to, że kupisz bilet.. a) szybko b) sprawnie c) nie denerwując się Ja jakoś widocznie mam szczęście - muszę się tym pochwalić . Rok temu zrobiłam w ciągu weekendu trasę Jaworzno - Kołobrzeg - Koszalin - Poznań pociągami pospiesznymi i osobowymi, tylko po to, żeby znajomych odwiedzić. Kiedy jechałam po wizę do Warszawy przesiadałam się 4 razy, bo chciałam jechać jak najtaniej czyli osobówką. Żaden pociąg się nie spóźnił, czekałam, najdłużej, na połączenie 15 minut. Wszystko się zgadzało (kolor biletu też ), na szczęście na jednym papierku wszystko mi wypisywali, inaczej pewnie byłby problem . Ale za to kilka lat temu słyszałam zapowiedź na stacji w Legnicy. Pani z anemicznym głosem: "Pociąg osobowy z Żar do Wrocławia.... yyy, przepraszam, pociąg pośpieszny z Żar do Wrocławia... yyyy, przepraszam jeszcze raz. Pociąg osobowy z Wrocławia do Żar odjedzie...." Tylko, że to skrócona wersja. Pomyliła się jeszcze z torem, i jeszcze coś tam pomotała -- "Idź swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą" Taa.. Poznań Główny ruulz Ale ostatnio czekałem Ci ja 1,5 h na pociąg z Gniezna (wyjątkowo nie mogłem wybrać sie autkiem). Słuchałem, ciesząc sie jak dziecko zapowiedzi o zwiększającym się opóźnieniu, które może ulec zmianie (10, 20, 30, 40, 70 minut), więc poszedłem się ogrzać do budki dyżurnego ruchu. Uciąłem sobie pogawędkę z Panią Dyżurną i czegóż to sie dowiedziałem?? J(a): A dlaczego w nowym rozkładzie zliwkwidowano tyle połączeń? Przecież tymi pociągami jeździło najwięcej osób. D(yżurna): Wie Pan, ja tu parę lat już pracuje i nauczyłam sie jednego. Im więcej osób jeździ danym pociągiem tym on jest mniej rentowny J: Eee... ale przecież ludzie + przejazd = kasa na biletach? D: Nie, proszę Pana. PKP do każdego pasażera musi dopłacać duże sumy. J: Ale jaki to ma sens? D: Ma. Jeśli puszczą pusty pociąg to im wyjdzie taniej... Logika alkoholika -- Mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było tylko aplauz i zaakceptowanie. Się śmiejecie: ja pracuję na PKP z tymi ludźmi Odcinek Jasło->Stróże obsługiwany przez EZT. Jedziemy sobie i nagle pociąg zwalnia by w końcu stanąć w szczerym polu. Po kwadransie wpada konduktor i informacją "prądu zabrakło". Do Stróż wjechaliśmy z godzinnym opóźnieniem ciągnięci przez spalinówkę. Trasa Poznań->Rzeszów do krótkich nie należy nic więc dziwnego, że konduktorzy się zmieniają. Gdzieś około Krakowa po raz chyba piąty ma miejsce kontrola biletów, co jedna z pasażerek komentuje: "co któryś z panów wejdzie to bilety sprawdza". Mina wszystkich bezcenna. Komunikaty na dworcu Wrocław Główny: - pani XXX zgłosi się do komisariatu - patrol policji zgłosi się do pociągu na peronie 4 - pan XX zadzwoni do domu aż się boję myśleć co jeszcze usłyszę Pytanie pasażera, zaraz po wejściu do przedziału: "w którą stronę jedzie ten pociąg ?". Żeby nie niska pensja to dla samych takich wrażeń zatrudniłbym się w PKP
Krótkie formy filmowe oraz oryginalne zapowiedzi produkcji TVN już kiedyś chwaliłem na blogu (Dziennik Bridget Jones). Ekipa TVN24 też nie zostaje w tyle, ich wstawki „cała prawda cała dobę” są często zręcznym montażem i komentarzem aktualnych wydarzeń. Widzę jak cały cyrk ze zrywaniem koalicji męczy już mocno dziennikarzy, na tyle, że atmosfera konferencji jest już mocno żenująca – zirytowani dziennikarze wprost śmieją się z wypowiedzi polityków. Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać. Dla tych, którym jest do śmiechu, TVN24 przygotowało klip z utworem raczej żartobliwym. A tutaj podobne ujęcia, ale z inną muzyką – dla tych którym już raczej „straszno” Może trochę słabo słychać, ale w tle „rozpędza” się kawałek Wojciecha Kilara z filmu Dracula. I to całkiem niezły kawałek 🙂 nomen omen pod tytułem Vampire Hunters :-). No i jak jest… raczej śmieszno czy raczej straszno?
i śmieszno i straszno kto to powiedział